reklama
kategoria: Sport
24 czerwiec 2024

ME w sportach wodnych: Nie przeszkodziła nawet pogoda! Piskorska mistrzynią Europy, medale braci Chmielewskich i sztafety

fot. Radosław Jóźwiak
Szósty dzień mistrzostw Europy w sportach wodnych okazał się bardzo udany dla reprezentantów Polski w pływaniu. Biało-czerwoni zakończyli popołudniowe zmagania - storpedowane przez warunki atmosferyczne - z czterema medalami. Złoto wywalczyła Adela Piskorska, a na podium stanęli też bracia Chmielewscy i sztafeta mieszana.
W przedostatniej sesji finałowej czempionatu w Belgradzie to pogoda dyktowała warunki organizatorom. Z powodu burzy i opadów deszczu popołudniowy harmonogram musiał być zmieniany kilkukrotnie, zawody były też co jakiś czas przerywane, a walkę o medale na 1500 m stylem dowolnym mężczyzn z udziałem Bartosza Kapały przeniesiono na niedzielę, by nie narażać zdrowia zawodników.

Te okoliczności nie przeszkodziły naszym pływakom, którzy doczekali się nawet pierwszego złota. Fantastyczny występ na dystansie 100 m stylem grzbietowym zanotowała Adela Piskorska. Podopieczna Adriana Szajnickiego trzeci raz w życiu złamała barierę minuty, pokonując dwie długości basenu w 59.79. Do rekordu Polski Pauliny Pedy zabrakło jej tylko czterech setnych sekundy.

Byłam rozczarowana wyścigiem na Arena Grand Prix w Łodzi. Tam za bardzo chciałam i „umarłam”. Teraz mam nadzieję, że utrzymałam tempo na drugiej pięćdziesiątce. Trochę mnie ścinało, ale przeczekałam ten moment i przyspieszyłam. Widziałam też, że dziewczyny nie płyną najszybciej. Złamałam minutę, więc byłam blisko rekordu Polski, blisko życiówki. Jestem taka zadowolona – mówiła Piskorska.

Na początku bardzo się zestresowałam. Wyjechałam z hotelu o 18:00, a start miał być chyba o 20:16. Myślałam, że wypiję kawę i odczekam. Robiłam wszystko na spokojnie, a o 18:30 dowiedziałam się, że 19:20 mam start. Bardzo szybko się wszystko działo. Powiedziałam sobie wtedy, że tak może być, mogą być takie sytuacje i wyrobię się na pewno. Jakoś opanowałam emocje, ale tak naprawdę nie było czasu nawet pomyśleć – opowiadała.


Powody do zadowolenia mieli też bracia Chmielewscy, którzy zaprezentowali się na swoim koronnym dystansie 200 m stylem motylkowym. Wyścig wygrał co prawda rekordzista świata, Kristof Milak, ale reprezentanci Muszelki Warszawa dopłynęli do mety tuż za nim, zdobywając srebro i brąz. Krzysztof był 2. (1:54.78), a Michał zajął 3. miejsce (1:55.51).

Celem było, żeby popłynąć szybciej niż w półfinale. Bardziej przywiązywałem wagę do miejsca. Lubię się ścigać, więc to był fajny wyścig – opowiadał Krzysztof Chmielewski, który ze swoim bratem stał już na podium kilku imprez międzynarodowych: mistrzostw Europy i świata juniorów oraz czempionatu Starego Kontynentu w kategorii młodzieżowców.
To przyjemny moment, chociaż do takich mistrzostw Europy juniorów szykowaliśmy się, jakby to była najważniejsza impreza, a ta jest po to, żeby sprawdzić gdzie jesteśmy. Przywiązuję do tych zawodów inną wagę - dodawał.

Miało być szybsze rozpoczęcie, ale czułem, że płynę ze stawką i nie wiedziałem jaką mam prędkość. Myślałem, że jest szybciej. Cieszę się, że ta druga setka jest mocna. To jest przystanek przed igrzyskami, nie było pełnego odpuszczenia, więc jesteśmy na dobrej drodze – relacjonował Michał Chmielewski.


W ostatniej konkurencji dnia srebro do naszego medalowego dorobku dołożyła sztafeta mieszana 4x200 m stylem dowolnym. Bartosz Piszczorowicz, Kamil Sieradzki, Wiktoria Guść i Zuzanna Famulok wynikiem 7:35.08 o ponad sześć sekund poprawili rekord Polski, a szybsi od nich okazali się jedynie Węgrzy.

Nie mogę narzekać. Nawet zaskoczył mnie mój czas. Nie czułem się przez całe zawody najlepiej – trochę przez podróż, jestem też ciągle w treningu. Takie są te zawody – jest przyjemnie, ale też trochę ciężko. Pogoda nie sprzyjała, ale daliśmy radę – mówił Piszczorowicz.

Dowiedzieliśmy się, że jest przesunięcie, gdy byliśmy w drodze na basen. Dojechaliśmy i okazało się, że za godzinę mamy płynąć. Nie wiedzieliśmy do końca, co mamy zrobić. Weszliśmy do wody, przepłynęliśmy rozgrzewkę, ale znowu zaczęły się jakieś opóźnienia. Koniec końców chyba dobrze się rozgrzaliśmy, bo te czasy nie były najgorsze - opowiadał Sieradzki.

Oddychałam na prawą stronę i widziałam dziewczyny na trzeciej pięćdziesiątce. Byłyśmy mniej więcej równo, a na ostatniej długości już zamknęłam oczy – dodała Famulok.


Niewiele zabrakło, a z medalu cieszyłaby się również Kornelia Fiedkiewicz. Sprinterka Juvenii Wrocław była czwarta na 50 m stylem dowolnym, uzyskując wartościowy rezultat 24.82. Do trzeciej na mecie Julie Kepp Jensen z Danii straciła zaledwie trzy setne sekundy.

Jestem bardzo zadowolona. Niewiele zabrakło do medalu, ale to jest ok. Następnym razem szczęście będzie po mojej stronie. Nie miałam żadnych oczekiwań od tego startu. Chciałam po prostu cieszyć się, że jestem w tym finale i dać z siebie wszystko - mówiła Fiedkiewicz, która jutro powalczy jeszcze w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym.
Mamy bardzo mocny skład i na pewno będziemy walczyły o jak najwyższe miejsca – zapowiedziała.


Czworo Polaków wywalczyło dziś awans do niedzielnych wyścigów finałowych. Bardzo dobrze na dystansie 100 m stylem grzbietowym spisali się Ksawery Masiuk i Kacper Stokowski. W półfinałach zostali sklasyfikowani odpowiednio na 3. i 4. miejscu. Masiuk uzyskał czas 53.54, a Stokowski 53.85. Zawodnikowi AZS UMCS Lublin do minimum olimpijskiego w tej konkurencji zabrakło tylko 11 setnych sekundy, ale 25-latek będzie miał jeszcze jedną szansę na poprawę swojego rezultatu w walce o medale.

Czołową lokatę w półfinałach zajęła też Dominika Sztandera. Pływaczka Juvenii Wrocław była 2. na 50 m stylem klasycznym, przegrywając tylko z Veerą Kivirintą z Finlandii (30.73 – 30.86).

Swojego przedstawiciela będziemy mieli również w najlepszej ósemce na 50 m stylem dowolnym mężczyzn. Piotr Ludwiczak już rano poprawił rekord życiowy, a w półfinałach był jeszcze szybszy. Sprinterski dystans pokonał w 22.08 i uplasował się na 6. lokacie. Zawodnik Włókniarza Kalisz zbliżył się również do minimum na igrzyska, które wynosi 21.96.

Z rywalizacją sprinterów pożegnał się natomiast Paweł Juraszek, który w półfinałach był 11. z rezultatem 22.16. Po południu na dystansie 200 m stylem motylkowym odpadła też Aleksandra Knop. Zawodniczka UKS 190 Łódź była 10. w stawce delfinistek. Cztery długości basenu przepłynęła w 2:14.33.
W sobotę doczekaliśmy się jeszcze kolejnego „polskiego” finału w skokach do wody. Przez eliminacje na trampolinie 3 m przeszedł Kacper Lesiak. Rano był 6. z notą 372.55 pkt, a kilka godzin później poprawił ocenę od sędziów (376.70 pkt), ale dało mu to ostatecznie 8. pozycję.

Tuż za czołową dwunastką znalazł się natomiast Andrzej Rzeszutek. Mistrz Europy z trampoliny 1 m przez cały konkurs plasował się na wysokich lokatach (w połowie eliminacji był nawet trzeci), ale plany na awans pokrzyżował mu nieudany ostatni skok. Finalnie zawodnik Stali Rzeszów wylądował na 14. miejscu i odpadł z dalszej rywalizacji.

W niedzielę w Instytucie Sportu i Medycyny Sportowej Lesiak i Rzeszutek zaprezentują się jeszcze wspólnie w skokach synchronicznych z trampoliny 3 m. Wcześniej w eliminacjach na wieży swoją formę po kontuzji sprawdzi Robert Łukaszewicz. Z kolei na pływalni im. Milana Gale Muskatirovicia zawodnicy powalczą rano o awans do finałów na 400 m stylem dowolnym i w sztafetach 4x100 m stylem zmiennym. Starty reprezentantów Polski w Belgradzie wspierają sponsor główny PZP - PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Arena.

Czempionat Starego Kontynentu zakończy się 23 czerwca. W trakcie ostatniego dnia zawodów zostanie rozdanych jeszcze 12 kompletów medali (10 w pływaniu i 2 w skokach do wody).
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Złocieniec
9.3°C
wschód słońca: 07:38
zachód słońca: 15:47
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez Złocieńcu